Wycofanie spod Kijowa
Przez ostatnie 24 godziny siły inwazyjne rozpoczęły pełen odwrót spod Kijowa, zarówno na północny zachód od stolicy jak i północny wschód. Nieruchoma od miesiąca linia walk pod miastem zmienia się bardzo dynamicznie na korzyść obrońców, wkraczających od dziesiątek miejscowości; siły rosyjskie wycofują się w sposób uporządkowany i pod osłoną ogniową, prawdopodobnie minując też zajmowane wcześniej pozycje; zazwyczaj pomiędzy wycofującymi się wojskami rosyjskimi a wkraczającymi ukraińskimi jest kilkanaście-kilkadziesiąt kilometrów odstępu, jednak i tak zwłaszcza w obwodzie czernichowskim wycofujący się Rosjanie nękani są przez lekkie grupy pościgowe. Nie wiadomo jeszcze, jak ukształtuje się przebieg walk i ich linie na odcinkach w obwodach kijowskim, żytomierskim i czernichowskim.
Komentarz: Pomimo trwających od ponad tygodnia oficjalnych zapowiedzi, przygotowań i teatralnych wręcz gestów (przekazanie „protokołu odbioru” elektrowni w Czernobylu jej personelowi, wręczenie medali za rajd na Hostomel żołnierzom rosyjskich jednostek powietrznodesantowych czy oficjalne zdjęcie flag z zajmowanych budynków), pełne wycofanie się Rosjan na odcinku kijowskim zaskoczyło znakomitą większość analityków, w tym amerykańskiego ISW i polskiego OSW, którzy zakładali raczej trwanie zmniejszonych obsad na okopanych pozycjach pod miastem; także strona ukraińska informowała o „wycofaniu zaledwie 20% obecnych sił”. Pomimo uzasadnienia militarnego i poprawności przeprowadzenia osłanianego manewru, z politycznego i informacyjnego punktu widzenia jest to pierwsze poważne, strategiczne zwycięstwo strony ukraińskiej od rozpoczęcia wojny. Od początku trzeciego tygodnia wojny kierunek natarcia na Kijów nie rodził dla sił agresora większych możliwości bez zaangażowania na tym odcinku o wiele większych sił (co było niemożliwe m.in. ze względu na komplikacje logistyczne) i pozostawał jedynie „prestiżowy” politycznie. Brak decydującego przełamania czy też kontrofensywy po stronie ukraińskiej nie umniejsza wagi tego zwycięstwa, jakim niewątpliwie jest skuteczna obrona stolicy i niejako windykuje popełnione na tym odcinku przez obrońców błędy z pierwszych dni inwazji. Pytaniami otwartymi pozostaje: – czy siły rosyjskie wycofane z kierunku Kijowa od razu zostaną przerzucone na inny odcinek frontu; – czy wojska ukraińskie będą potrafiły zdyskontować ten sukces nie tylko informacyjnie, ale też militarnie; – jakie będą konsekwencje polityczne i dyplomatyczne rosyjskiego odwrotu spod Kijowa na tzw. arenie międzynarodowej.
Bitwa o Izium
Przez ostatni tydzień stało się ostatecznie jasne, że nacierający z obwodu charkowskiego na południe Rosjanie doprowadzili do ważnego strategicznie przełamania: przekroczyli rzekę Doniec na południe od miasta Izium po moście pontonowym, w konsekwencji tego zajmując całość miasta oraz ważny węzeł drogowy prowadzący dalej na południe – na Słowiańsk i Kramatorsk – oraz na zachód – na Pawłogród.
Komentarz: Trwające przez ostatnie dwa i pół tygodnia walki o Izium według niektórych szacunków były jak do tej pory największymi starciami tej wojny, z bardzo intensywnym wykorzystaniem sił pancernych i zmechanizowanych po obydwu stronach oraz częstym użyciem przez Rosjan rakiet balistycznych Iskander w roli bliskiego wsparcia ogniowego przeciwko przegrupowującym się siłom ukraińskim. Mimo to starcia te odbywały się w zasadzie całkowicie poza narracjami medialnymi obydwu stron, częściowo prawdopodobnie dlatego, że ścierały się tutaj siły wojsk profesjonalnych, nieskorych ani do filmowania w trakcie walk, ani dopuszczania korespondentów w pobliże pola walki. Także sam rejon walk, skupiony na niewielkim obszarze, nie od razu narzuca się jako strategicznie istotny. Toczenie tak ciężkich, wielodniowych bojów o uchwycenie i utrzymanie przyczółków na niezbyt głębokiej i szerokiej rzece, jaką jest Doniec na tym odcinku, powinno stanowić ważną lekcję także w Polsce, gdzie ciągle żywa, nauczana i „ćwiczona” jest doktryna brodzenia wojsk pancerno-zmechanizowanych poprzez rzeki.
Rajdy śmigłowców
W nocy z 30. na 31. marca zespół pięciu ukraińskich śmigłowców z połtawskiej brygady lotniczej (cztery Mi-8 w osłonie jednego Mi-24N) przedarł się do oblężonego Mariupola, wylądował na terenie portu w mieście, wyładował amunicję i zabrał na pokład rannych oficerów, w tym część dowództwa Azowa. W drodze powrotnej dwa śmigłowce Mi-8 zostały zestrzelone (podobno z użyciem przechwyconych zestawów Stinger), jeden rozbił się nad morzem, a drugi na wybrzeżu – zginęło 15 z 17 członków załogi, dwóch dostało się do niewoli. Nieznany jest los pozostałych trzech śmigłowców tej „wycieczki”: według rozbieżnych relacji albo wydostały się poza pozycje rosyjskie, albo zawróciły do portu w Mariupolu – potwierdzenia którejkolwiek wersji brak.
W nocy z 31. marca na 1. kwietnia dwa ukraińskie śmigłowce Mi-24 przeprowadziły skuteczny atak na magazyn paliw koncernu Rosnieft w Biełgorodzie, 32km od rosyjskiej granicy. Pomimo widocznych na nagraniach oznaczeń ukraińskich na śmigłowcach, zaprzeczono oficjalnemu udziałowi Ukraińskich Sił Powietrznych w nalocie.
Komentarz: Obydwa incydenty, choć niezbyt znaczące militarnie, zasługują na uwagę ze względu na swą efektowność i medialność. Lecące nocą na ekstremalnie niskich wysokościach (według zeznań ocalałego z jednego z zestrzelonych Mi-8, trafiony został 7 metrów nad ziemią) śmigłowce mają spory potencjał penetracji przestrzeni powietrznej w teorii całkowicie kontrolowanej przez przeciwnika. Wokół obydwu incydentów przez zaledwie kilkadziesiąt godzin narosło już mnóstwo teorii, podsycanych zarówno przez jedną (rosyjskie spekulacje na temat tożsamości ewakuowanych z Mariupola) jak i drugą stronę (enigmatyczna ukraińska polityka informacyjna w kontekście rajdu na Biełgorod, obliczona zapewne na zasianie paniki wśród ludności miejscowości przygranicznych w Rosji).
Dodaj komentarz